sobota, 11 czerwca 2016

Trooping The Colour moimi oczami



Dzisiejszy post przybierze odrobinę inną formę, ponieważ nie dodam żadnych zdjęć z internetu tylko wszystkie będą moje. Opowiem wam też pokrótce jak wygląda takie święto z placu przed pałacem Buckingham.

Na miejscu pojawiłam się o godzinie 10.00 i ujrzałam tłumy ludzi... po prostu wszędzie! Nie powiem byłam zaskoczona ilością - w zeszłym roku moim zdaniem było o wiele mniej osób i łatwiej było stanąć blisko barierek mimo późnego przybycia na miejsce. 
Nie okłamujmy się, rannym ptaszkiem nie jestem i wizja wstania w sobotę o godzinie 7.00 rano była wystarczająco przerażająca...

Przeszłam kawałek i trochę poczułam się załamana tym, że jest już za późno i nigdzie się nie wcisnę. Na szczęście moje gabaryty pozwoliły mi po chwili znaleźć całkiem dobre miejsce i kroczek po kroczku "wciskać" się dalej:)


Po chwili oczekiwania zrobiło się gorąco w tłumie - ludzie zaczęli podosić aparaty do góry. I tu kolejny raz ręce mi opadły... Pamietam jak jeszcze nie tak dawno telefony były malutkie, im mniejsze tym lepsze a teraz... cegłówki, małe telewizory a wśród chińczyków moda na ogromne tablety. Nie wiem czy spotkaliście się kiedyś z chińczykami na wycieczce albo na takiej masowej imprezie? Robią zdjęcia wszystkiemu... O zgrozo powyciągali te ogromne tablety ( czy dodałam, że bardzo o nie dbają i mają równie wielkie zamykane obudowy które przy robieniu zdjęć wiszą pod tabletem podwajając jego wielkość) Tak więc powracajac do tematu... wszyscy zaczynają robic zdjęcia zasłaniając widok tym z tyłu albo tym którzy chcą popatrzeć po prostu bez cykania miliona zdjęć niekoniecznie z ostrością...

Trochę byłam zdziwiona ponieważ w poprzednim roku wyjazd rodziny królewskiej poprzedzony był pokazem koni, żółnierzy, sprzętu itp, przejazdy, muzyka a dzisiaj cisza. 10:48 a tu nagle widzę pierwszy powóz z Kate, Camillą i Harrym. Tutaj zdjęć nie robiłam bo trochę nie byłam przygotowana a trochę wolałam się przyjrzeć na własne oczy:)


Kate jak zwykle jak z bajki, No cóż mogę powiedzieć. Ubrana na jasno, uśmiechnięta, w ogromnym kapeluszu.

Po przejeździe Królowej - która była dzisiaj w wyjątkowo wyraźnym kolorze, mieliśmy godzinę odpoczynku. W tym czasie trochę ludzi się rozeszło na szczęście dlatego mogłam stanąc bliżej. Po tym czasie wszyscy wracają. Jedna grupa konna, druga i powozy. Tym razem udało mi się ustrzelić kilka fotek :)













Jaka atmosfera panuje na miejscu? Wspaniała! Ludzie ze sobą rozmawiają mimo, że się nie znają. Bardzo mili i śmieszni są policjanci. Zarówno rok temu jak i teraz Ci obok mnie byli super. Można z nimi porozmawiać i  pożartować. 

Po przejeździe wszystkich grup, idą ludzie, którzy kupili bilet na zamknięte pokazy. Dosłownie po chwili otworzyli bramki obok których stałam (wiedziałam gdzie najlepiej:) i pozwolili iść pod pałac wszystkim. 
Za 10 minut cała rodzina miała pojawić się na balkonie. W miedzyczasie słychać salwy armatnie z pobliskiego Green Parku. 

Poprzeciskałam się między ludźmi i sama nie mogąc w to uwierzyc znalazłam się na tzw. pole position czyli lepiej nikt nie miał:) stałam jako pierwsza na przeciwko balkonu, przed otwartą bramą wieć zupełnie nic mi nie zasłaniało widoku. 

Minutę przed 13.00 zaczęły ruszać sie firanki przy balkonie - któreś dziecko nie mogło już się doczekać:)





Po chwili drzwi sie otwierają i wszyscy zaczynają wychodzić.
Oczywiście wedle hierarchii najpierw wychodzi Królowej i Książe Filip.






Wszystkie niesnaski dnia dzisiejszego zostały mi wynagrodzone widokiem George'a i Charlotte:)










Komuś rosną ząbki :)
















Charlotte wyglądała na trochę niespokojną i swędziały ją dziąsła bo ciągle miała rączki w buzi. George natomiast wyglądał jakby nie miał najmniejszych trudności z odnalezieniem się w takim miejscu:) Troche sie wiercił, rozglądał, pięknie machał  a w pewnym momencie chciał się wspinać na poręcz:)
























W tłumie słychać było entuzjazm. Od razu ludzie zaczęli śpiewać Happy Birthday. Super atmosfera.
Po chwili zaczęły latać samoloty pokazowe a na końcu przeleciały trzy zostawiajac kolorowe smugi oczywiście w kolorach union jack - czerwieni, bieli i niebieskiego. Na koniec naród zaśpiewał hymn God Save The Queen
. Nagrałam kawałek 
(ten pierwszy głos to nie ja - ja byłam cicho - to ta pani po lewej:)





Czy warto było tam być?
Oczywiście! Dla Kate wszystko.

Mam nadzieję, że podobał wam się dzisiejszy post, mimo braku najwyższej jakości zdjęć. Wcale nie łatwo jest zrobić takie zdjęcie gdy trzymacie mały aparat w ręku, ludzie sie poruszają i uderzają często i przede wszystkim pojawia się dylemat czy patrzeć czy robic zdjęcia :)

Jak wam się podoba mała Charlotte? Już nie jest taka mała !!



6 komentarzy:

  1. Super relacja ! Ale ci zazdroszcze !
    A jak tam Harry? Faktycznie jest taki przystojny i uroczy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany jakie miałaś szczęście być chyba na najważniejszym Trooping od lat.A z robieniem zdjęć i obserwacją poradziłaś sobie świetnie.Fotografie są jak z internetu,tyle,że jeszcze bliższe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnej jakości zdjęcia. Powiem szczerze, że trochę się wystraszyłam, że będą niewyraźne, ale widocznie masz dobry aparat :D
    Charlotte taka słodka :D Aż się napatrzeć nie mogłam. A ta kokardka, którą miała spięte włoski dodała jej tylko uroku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje ;) aparat ma genialnego zooma dlatego go wzielam. Jak tam stalam to nie moglam oderwac wzroku od nich i nie patrzylam na pokazy samolotow :p

      Usuń
  4. A jak tam Harry?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry był mało widoczny. Mało machał( ja l cale nie widzialam) a na balkonie stał za Williamem i też go nie było widać

      Usuń